Rany Michała Fajbusiewicza wreszcie się goją!
Wygląda na to, że koszmar Michała Fajbusiewicza (60 l.) wreszcie się kończy.
- W czwartek wyszedłem do szpitala - cieszy się w rozmowie z Faktem dziennikarz, który dwa miesiące temu trafił tam z poważną raną szarpaną ręki po pogryzieniu przez psy.
Prowadzący kryminalny program 997 był bliski załamania, gdy przez ostatnie tygodnie patrzył na rozkładających ręce lekarzy, którzy nie mogli poradzić sobie z jego ciągle ropiejącymi ranami. Światło w tunelu pojawiło się dopiero dwa tygodnie temu.
Specjaliści odkryli, że w ranie oprócz bakterii, które zostały zniszczone antybiotykiem są tzw. beztlenowce. Zdecydowano przeprowadzić serię zabiegów w specjalnej komorze tlenowej z ciśnieniem, służącej do zwalczania tego typu bakterii. To właśnie dzięki nim jego ręka zaczęła się goić i lekarze mogli wypuścić go do domu. Nie oznacza to jednak, że Fajbusiewicz jest już w pełni zdrów.
– Teraz składam codzienne wizyty w szpitalu na zamianę opatrunku. Poza tym zaczynam rehabilitację. Jestem na nogach już wśród ludzi, ale jeszcze niestety mam takie paprzące się rany. Część jest już wygojona a część jeszcze się musi zagoić – powiedział nam.
Mimo to dziennikarz znów jest pełen optymizmu i wiary w to że z każdym dniem będzie już tylko lepiej. Jeśli los okaże się łaskawy, pan Michał za miesiąc będzie zupełnie zdrów.
– Rehabilitacja będzie trwała koło miesiąca. To są ćwiczenia tych nieruchomych palców i naświetlanie specjalnymi lampami– wyjaśnia i przyznaje, że już powoli zaczyna myśleć o pracy.
(Fakt/PSz)
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.