Bobek: Kobiety mnie zaczepiają
Przyjmując pracę w "Brzyduli", Filip Bobek (30 l.) nie wiedział jeszcze, że podjął jedną z najlepszych decyzji w życiu.
Właśnie dzięki roli Marka w serialu TVN przystojny aktor w bardzo krótkim czasie wspiął się na wyżyny popularności. W poniedziałek Filip Bobek odebrał Telekamerę dla najlepszego aktora, którą przyznali mu głosujący telewidzowie. W wywiadzie dla Faktu aktor opowiada o tym niezwykłym przełomie w swojej karierze. I zdradza, w objęciach której kobiety wyląduje na planie nowego serialu...
Ostatnio bardzo trudno pana złapać. Dużo pracy?
– Nie ukrywam, że po intensywnym graniu w „Brzyduli” każdą wolną chwilę wykorzystuję na odpoczynek. Bardzo lubię się wysypiać i korzystam z tego, jak mogę. Ale fakt, ostatnio jestem bardzo zajęty różnymi sprawami i dużo się u mnie dzieje. Muszę poukładać wszystkie terminy w „Klubie szalonych dziewic” i nadrobić zaległości w agencji aktorskiej. Jestem ciekawy, jakie nowe projekty się tam pojawiają.
A może zdradzi pan coś na ich temat?
- Nie, nie mogę nic o nich powiedzieć, bo w sprawach zawodowych jestem przesądny. Dopóki nie podpiszę papierka, to o tym nie mówię, nie chwalę się tym, żeby nie zapeszyć. No to porozmawiajmy o bieżących sprawach.
Jak panu pracuje się na planie „Klubu szalonych dziewic”?
– Praca tam jest zupełnie inna niż w „Brzyduli”. To jest serial dla troszeczkę innego widza. Będzie on puszczany o późniejszej porze i tylko raz w tygodniu. Jest zupełnie inny scenariusz. Nie oszukujmy się – jak się grało w fajnym serialu i się miało do czynienia z jedną konkretną postacią i teraz trzeba poszukać czegoś nowego, to jest w porządku. Bo to jest nowe wyzwanie i trzeba się wysilić.
A nie denerwuje pana, że w kolejnym już serialu przypięto panu metkę przystojniaka?
– Przystojniak przystojniakowi nierówny. Scenariusz jest inaczej pisany, wykonuję inną rolę. Teraz gram sceny zdecydowanie odważniejsze niż w „Brzyduli”.
Może zatem fanki będą mogły zobaczyć pana wreszcie w negliżu?
– Nie wiem, rzeczywiście są tam odważne sceny. Bardzo się zdziwiłem, jak czytałem scenariusz. Powiedziałem: – O kurde, nie zazdroszczę komuś scen, które musi tam zagrać. I okazało się, że ja w dwóch ostatnich odcinkach mam podobne sceny!
A kto będzie pana partnerką podczas tych gorących momentów?
– Takie sceny gram z Anną Dereszowską. Ona i Anna Przybylska na planie grają przyjaciółki i mają różne perypetie. Ja jestem w tej części Ani Dereszowskiej.
Tego wszystkiego nie byłoby, gdyby nie rola w „Brzyduli”. Tęskni pan za tym serialem?
– Tam była tak fajna praca i tak niesamowita atmosfera na planie, że ciężko byłoby tak naprawdę nie tęsknić! Mnie się wydaje, że ciężko jest stworzyć na planie serialu fajną atmosferę, a nam się to udało przez te półtora roku. Właśnie za tym bardzo tęsknię.
No i pewnie sporo się w tym czasie zmieniło w pana życiu.
– Oczekuje pewnie pani odpowiedzi, że nagle mam masę propozycji. Ale nie. Na szczęście jedna rzecz przychodzi po drugiej. Zobaczymy, co się uda i gdzie. Na pewno chciałbym wrócić do teatru, żeby o tym nie zapomnieć. Skończyłem akademię teatralną i wiem, że teatru nigdy nie można porównywać do serialu czy filmu. Tu są inne możliwości. Lubię, jak jest po równo. Trochę teatru i trochę filmu.
Ale nie powie mi pan, że po „Brzyduli” nie stał się pan bardziej popularny.
– Jak chyba po każdym serialu. To jest naturalną rzeczą, że człowiek staje się wówczas popularny.
Nie męczy to pana?
– Nie. Popularność to taka rzecz, której trzeba się nauczyć, bo to nie jest rzecz nabyta. Nie uczą tego w podręcznikach. To jest zupełnie coś nowego. Są bardzo fajne tego przejawy.
Na przykład zaczepiające pana kobiety?
– Oczywiście, że tak. Wczoraj przed studiem TVN było zimno, a one wszystkie stały i czekały na mój autograf. To jest bardzo miłe i broń Boże wcale nie męczące. Często kiedy jestem w sklepie, ktoś mnie zaczepi i spyta o kontynuację „Brzyduli”. Każdy miło wspomina ten serial.
Polecamy w wydaniu internetowym efakt.pl:
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.