Trwa ładowanie...

Marek Torzewski znów w sądzie. Poszło o pieniądze

Marek Torzewski znów pojawił się w sądzie. Tym razem tenor jest oskarżony o przywłaszczenie honorarium.

Marek Torzewski znów w sądzie. Poszło o pieniądzeŹródło: ONS.pl
d2s09wj
d2s09wj

Jakiś czas temu na konto Marka Torzewskiego wpłynęła kwota 4550 zł. Śpiewak, podobno, otrzymał ją przez pomyłkę - pieniądze powinny były bowiem trafić do innego artysty. Bialskie Centrum Kultury miało wypłacić wynagrodzenie Witoldowi Matulce, ale pracownik popełnił błąd - przelał pieniądze na konto Torzewskiego. Niezasłużone honorarium trafiło do Torzewskiego, a ten, choć był proszony o zwrot, nie zrobił przelewu. Ostatecznie oskarżono go o przywłaszczenie, a sprawa znalazła swój finał w sądzie. Tenor nie przyznaje się do winy, twierdząc, że pieniądze są zwrotem za poniesione przez niego koszty.

– To wcale nie omyłkowo przelana kwota tylko zwrot kosztów transportu za mój koncert – miał mówić Torzewski.

Sprawę prowadzi sąd w Białej Podlaskiej. Ostatnio tenorzy spotkali się w nim, by wyjaśnić zajście.

Zobacz też: Z tymi co się znają - Lech Janerka

– Jestem szykanowany i prześladowany przez pana Torzewskiego. Do niedawna nawet go nie znałem. A on od wielu miesięcy mnie oskarża o jakiś spisek. Na swojej stronie internetowej podaje moje dane. Jestem tylko świadkiem, a czuję się jak oskarżony – Fakt.pl cytuje słowa Matulki.

d2s09wj

Wymiana zdań była mało przyjemna.

– Pan kłamie, zaraz to panu udowodnię – twierdził Torzewski. Matulka na to: – A pan ciągle insynuuje.

Sędzia nie miała łatwej pracy.

Warto przypomnieć, że sprawa ciągnie się od miesięcy. Kwota, o którą toczą się boje, to wynagrodzenie za koncert ze stycznia 2018 r. - Bogusław Kaczyński in memoriam. Według Torzewskiego 4550 zł to jednak nie wynagrodzenie, które zostało przelane na zły numer konta bankowego, a zwrot kosztów za koncert z 2017 r. Podobno śpiewak miał ustną umowę z pracownikiem centrum kultury - mieli umówić się, że pieniądze za dojazd samochodem z Brukseli, gdzie mieszka Torzewski, trafią do artysty w 2018 r.

d2s09wj

Serwis Dziennik Wschodni donosi jednak, że osoba pracująca w centrum i występująca w sądzie jako świadek o żadnej umowie nie wie.

W czerwcu 2019 r. padł już wyrok w tej sprawie, ale, jak widać, to jeszcze nie koniec wojowania.

- Oskarżony został uznany winnym popełnienia przestępstwa. Sąd wymierzył mu za to karę grzywny w wysokości 5 tys. zł. Musi też naprawić szkodę, czyli zwrócić 4550 zł. Bialskiemu Centrum Kultury oraz pokryć koszty sądowe wynoszące 570 zł - w czerwcu informowało biuro prasowe Sądu Okręgowego w Lublinie.

Marek Torzewski ma sporo problemów - sprawa w sądzie to nie wszystko. Artysta od kilku miesięcy walczy z chorobą nowotworową.

d2s09wj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2s09wj